top of page

NIEZRĘCZNOŚĆ

W WIELKI CZWARTEK


Triduum Paschalne. Najważniejsze święta chrześcijaństwa w roku. Rozpoczynają się dziś wieczór, uroczystą Eucharystią, która wspomina Ostatnią Wieczerzę Jezusa z uczniami w Sali na górze. Wtedy właśnie padły słowa: Bierzcie i jedzcie/pijcie, to jest moje ciało/moja krew. Wtedy to właśnie Chrystus przykazał Apostołom To czyńcie na Moją pamiątkę. Ale czytamy zupełnie inną Ewangelię. Czytamy wtedy nie o ustanowieniu Eucharystii, a jedynie ten moment z Ewangelii św. Jana w której opisuje, jak to Jezus obmywa nogi swoim uczniom.


Owa scena biblijna (J 13, 1-15) przedstawiona jest na początku Wieczerzy. U Jana ona wygląda zupełnie inaczej niż u pozostałych Ewangelistów, ale to jest zwyczajne. Jan miał zupełnie inną koncepcję w opisywaniu wydarzeń dot. Chrystusa. Jest niemal pewne, że pisząc swoją Ewangelię Jan miał już w ręku napisaną Ewangelię św. Marka, i najprawdopodobniej chciał opisać to, co Marek pominął łub niedostatecznie rozwinął.


Wróćmy do tekstu. Mnie osobiście bardzo poruszają słowa: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie "Nauczycielem" i "Panem" i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.


Niby oczywiste, Jezus mówi te słowa po obmyciu nóg wszystkim uczniom. Patrzy na ich miny. Może wyrażają one zaskoczenie, może zakłopotanie, może oburzenie, bo przecież to zadanie dla niewolników, a może są zaciekawieni, jak to ich Mistrz to wyjaśni… Z pewnością trwali oni w napięciu. Jezus więc pyta, czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Oczywiście, że nie! Jest to zbyt tajemnicze, zbyt zaskakujące, nawet oburzające (patrz: reakcja Piotra). Jezus więc, nawet nie oczekując odpowiedzi udziela im wyjaśnień:


Wy Mnie nazywacie "Nauczycielem" i "Panem" i dobrze mówicie, bo nim jestem. = oczywista oczywistość. Przecież jesteśmy Apostołami, twoimi najbliższymi uczniami, twoimi nieustannymi towarzyszami w drodze do Jerozolimy. Światkami Twoich, Jezu, znaków i cudów. Sami nawet, w Twoje imię, te znaki i cuda czyniliśmy!


Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. = Jak to? Mamy wykonywać czynność, która ani nie jest przyjemna, która ani nie jest konieczna? Na upartego sami sobie możemy umyć nogi, a po za tym od czego są niewolnicy! A Ty każesz nam abyśmy sobie.. tak wzajemnie? Po co?! To przecież zbędne, niepotrzebne! A przy okazji upokarzające i niezręczne.


Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Zasadniczo, to Jezus tu powtarza, innymi słowami, to co powiedział już wcześniej. Jezus wyraźnie mówi, abyśmy go naśladowali. W czym? W służeniu sobie wzajemnie w nawet najbardziej upokarzających i niezręcznych posługach.


***

Nigdy nie zapomnę, gdy na rekolekcjach na rozpoczęcie nowego roku akademickiego w naszym Seminarium w Tuchowie, prowadzący ks. Artur Godnarski, zorganizował taki wieczernik w naszej seminaryjnej kaplicy. Wszyscy klerycy usiedli wokół ołtarza, a prefekt naszego seminarium (=mój przełożony) obmywał każdemu klerykowi po kolei stopy… Nie prawą nóżkę, którą jeszcze specjalnie szprajem z adidasa popsikaliśmy, by pachniały fiołkami. Obie stopy. Po całym dniu chodzenia, modlenia się, czuwania, spacerowania po ogrodzie itd… Było to bowiem z zaskoczenia.


Wtedy, dopiero wtedy zrozumiałem co czuł Piotr. Było mi niemiłosiernie głupio, gdy mój przełożony pochylał się nad moją, nie pachnącą przecież fiołkami, spoconą stopą, oblewał letnią wodą, obmywał swymi rękoma, a na koniec wycierał ręcznikiem. Patrzyłem na kleryków, wszyscy mieli nietęgie miny. Z różnych powodów, ale głównie dlatego, że nikt z nas się tego nie spodziewał, że podczas tego nabożeństwa będą nasze nogi obmywane przez naszego przełożonego.


Wnioski?


My wszyscy, mamy być równie zaskakujący w okazywaniu jeden drugiemu dobra. Moje i wasze miłosierne gesty powinny wprawiać innych w zakłopotanie. Jeśli komuś pomagasz i temu komuś jest głupio, to znaczy, że robisz to dobrze!


Wiecie kiedy jest największe zakłopotanie? Gdy nie możesz się odwdzięczyć. Na tych rekolekcjach z ks. Godnarskim był potem moment, że mogliśmy sobie nawzajem nogi obmywać. Ja chciałem koniecznie obmyć przełożonemu, bo skoro on mi umył, to ja chcę jemu teraz też… ale się nie dopchałem. Przy nim była najdłuższa kolejka. Potem zrozumiałem, że chciałem to zrobić, aby nie pozostać mu dłużny.


Nie tylko wtedy tak działam. Bardzo nie lubię mieć pożyczonych rzeczy, staram się je szybko oddać, nawet, jeśli ktoś mówi, że nie trzeba się spieszyć ze zwrotem. Ale ja chcę jak najszybciej oddać, broń Boże, abym miał u kogokolwiek dług!


Po ludzku patrząc, jest to zaleta. Bo dzięki temu, że nie lubię mieć długów, szybko oddaję pieniądz, gdy pożyczam. Żadna nie moja książka na półce się nie zakurzy. A płyta CD, czy Pendrive wraca nie ginąc w odmętach szufladkowo-skrytkowej.


Paradoksalnie, taka postawa wobec Boga jest problematyczne. Po prostu, tak to się nie da. Bo właśnie u Boga mamy dług. Rachunek do spłacenia jest gigantyczny (por. Przypowieść o dwóch dłużnikach). Ale On, wcale nie chce, abyśmy go spłacali!


Fakt. „Proces. Wyrok. Uniewinnienie”, jak śpiewają panowie z Luxtorpedy, ale nie możemy udawać, że dłużni nie jesteśmy. Nie możemy udawać, że długu nigdy nie było. Że tak od początku do końca było zawsze lux. Co z tego, że jest już wszystko zapłacone? Rachunek istnieje, paragon wydrukowany.


I człeka mojego pokroju, który nie lubi być dłużny, taka sytuacja jest niezręczna, niewygodna. Ale to trzeba przyjąć. Tak jak Piotr po wstępnym oburzeniu się w końcu pozwolił sobie obmyć nogi. W końcu pozwolił, na to by jego, przecież nie pachnącą fiołkami, spoconą stopą, mógł się pochylić Jego Mistrz – Jezus. Pozwolił by On mógł obmyć swoimi rękoma, jego nogi i wytrzeć ręcznikiem. Było mu niemiłosiernie głupio. I oby wam z takich powodów było głupio jak najczęściej.


POPRZEDNIE
SOCIAL MEDIA
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Instagram Social Icon
TAGI
Nie ma jeszcze tagów.
ARCHIWUM
bottom of page