top of page

BÓG V CZŁOWIEK

Batman v Superman premierę miał około tydzień temu. Wszyscy znani blogerzy, youtuberzy, krytycy i pasjonaci superbohaterów z pelerynką z uniwersum DC zdążyli już się wypowiedzieć na temat tego filmu jaki on jest. Dobry? Niezły? Słaby? Okropny? Żenująco tragiczny? Być może.. Ja akurat obejrzałem go sobie w kinie ze współbratem i mnie się on podobał, choć rzeczywiście spodziewałem się filmowo czegoś lepszego… Jednakże to jest blog nie z tego świata, więc chcę opowiedzieć i pokazać wam coś innego.


[UWAGA SPOJLER, dalsze czytanie tego wpisu grozi zdradą ważnych elementów fabuły filmu „Batman V Superman: Świt sprawiedliwości”, czytasz na własne ryzyko. UWAGA SPOJLER]


Jak doszło w filmie do walki Batmana z Supermenem można wyjaśnić jednym prosty zdaniem: cwana zagrywka Lexa Luthora - głównego „tego złego” w filmie (totalnie fatalna rola Jessiego Eisenberga, o której chciałbym jak najszybciej zapomnieć).



Jak to więc wygląda: Bruce Wane aka Batman (Ben Affleck, który pozytywnie zaskakuje swoim jeszcze mroczniejszym stylem bycia nietoperzem z Gotham od poprzednich aktorów) już od samego początku nie obdarzał Supermana (Henry Cavill, którego w tej roli po prostu nie kupuję) jakimś wielkim zaufaniem. W jednym z dialogów z Alfredem (świetna rola Jeremiego Ironsa – zupełnie inny do jakiego przywykłem oglądając filmy o mrocznym rycerzu) Bruce mówi, że choćby 1% ludzi uważał superkosmitę z czerwoną peleryną, za zagrożenie i wroga to brałby to za pewnik.


Z drugiej strony Superman aka Clark Kent, chce opisać w gazecie w której pracuje swoje wątpliwości w dziedzinie słuszności metod jakie stosuje mściciel z Gotham. Oczywiście nie to jest powodem do ostatecznej konfrontacji, ale jest już zasiane pewne ziarno niepewności, czy ten gość w czarnej pelerynie jest aby na pewno „tym dobrym”.


Wszystko pęka i się rozlewa, gdy Lex szantażuje Supermana, że zabije jego matkę jeśli nie zabije Batmana. Ten, dziwnym trafem, jest przygotowany do konfrontacji ma superwytrzymałą zbroję i kilka rodzajów broni, które rzeczywiście mogą zaszkodzić przybyszowi z planety Krypton. Przypadek? Nie sądzę! Oczywiście dochodzi w końcu do tej walki, gdzie na dobrą sprawę Superman nie chce walczyć z Batmanem, ale ten nie chce słuchać tylko rzuca się od razu z pięściami.


Tłuką się i tłuką aż w końcu się godzą, bo okazuje się, że mama Bruce Waynea i macocha Clarka Kenta mają tak samo na imię.


Tyle spojlerowania i zdradzania fabuły. Kluczowe do zapamiętania dla was niech będzie 1. Że jeden z nich nie chciał walczyć. 2. Że wszystko wynikło z intrygi „tego złego”.


***


I tak sobie pomyślałem, że podobnie jest z nami i Bogiem. Superman może tu posłużyć za figurę, taką analogię obrazującą Boga. Batman to człowiek, każdy z nas. A Luthor, to szatan, zły, który nie lubi ani Boga, ani człowieka.


Jak wygląda stracie Boga z człowiekiem przez pryzmat dwóch superbohaterów z pelerynkami od DC comics??


Mniej więcej tak. Batman (=człowiek) został zmanipulowany przez Lexa Luthora (=szatana), i wszczepił mu myśl, że Superman (=Bóg) jest jego wrogiem. Batman zbiera arsenał, który w sumie Supermanowi nie zaszkodzi, ale i tak podejmuje się tej karkołomnej walki. Batman napędzany myślą, że walczy w imię słusznej sprawy wzywa do walki. Superman staje do pojedynku, ale nie w celu unicestwienia Batmana, lecz by przemówić mu do rozumu i przekonać go do współpracy.


Tak to jest. Często walczymy z Bogiem. Nie zgadzamy się na Jego wolę. Nie podoba się nam ona, nie ufamy temu planowi. Działamy wtedy na przekór. Wymyślamy wymówki, szukamy słabych punktów, kopiemy w historii Kościoła aby znaleźć krypton na Boga. I „udowadniamy”, że skoro jest Bóg dobry, to dlaczego pozwala na… i tu sobie wpiszmy to, co nas gorszy, bulwersuje, czy boli.


I ów zasiana wątpliwość rośnie. Kiełkuje, zamienia się w brak zaufania, aż owocuje wrogością. Tylko czy dobrze się wtedy dzieje? Czy Batman powinien walczyć z Supermanem? Czy nie lepiej, dla nich i dla całego świata będzie, gdy zaczną ze sobą współpracować? Owszem lepiej, pytanie kto wtedy na tym straci? Lex Luthor. Szatan traci najwięcej, gdy człowiek zaczyna współpracować z Bogiem. Dlatego robi wszystko aby ze sobą skłócić Boga i człowieka. Z Bogiem nigdy mu nie wychodziło. Z człowiekiem od początku już odnosił lepsze, czy gorsze sukcesy.


Dlatego pamiętajcie! Wszyscy jesteśmy ludzkimi Batmanami, naszym wrogiem nie jest, i nigdy nie był Boży Superman, tylko szatański Lex Luthor i jego dzieła! Amen. ;)


P.S. Czy zatem idąc dalej tą analogią Wonder Woman, byłaby Maryją?? W sumie tłumaczenie by się zgadzało, a Wy co o tym myślicie?



POPRZEDNIE
SOCIAL MEDIA
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Instagram Social Icon
TAGI
Nie ma jeszcze tagów.
ARCHIWUM
bottom of page